Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbąszynek: Nie ma lipy, są oburzeni. Mieszkańcy zaskarżą miasto? [ZDJĘCIA]

Paulina Rezmer
Część mieszkańców okrzyknęła burmistrza Zbąszynka „wściekłym drwalem”. Chce skarżyć decyzję o wycincie drzew w związku z rozbudową ul. Długiej w ministerstwie kultury.

75 zdrowych, wiekowych lip drobnolistnych trafiło pod topór. Wycinka drzew odbyła się kosztem inwestycji „Rozbudowa ul. Długiej i ul. Targowej oraz przebudowa ul. Chrobrego w Zbąszynku”, na którą miasto planuje wydać niemal 1,4 mln zł. - W tej kwocie zawiera się ponad 655 tys. zł dofinansowania z puli Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych, czyli tzw. schetynówek. Realizacja odbywa się z zezwoleniem Starostwa Powiatowego i po konsultacjach ze spółdzielniami lokatorskimi - zapewnia burmistrz Zbąszynka, Wiesław Czyczerski. I dodaje, że inwestycja planowana była od kilku lat i obejmował ją etap konsultacji społecznych.

Sprawa wycinki drzew budzi jednak ogromne kontrowersje zarówno wśród mieszkańców, jak i wśród specjalistów od ochrony środowiska, i zabytków. Zbąszynek jest jedynym na terenie województwa lubuskiego miastem-ogrodem. W latach 1922-30 budowano go według projektu Friedricha Veila, który zakładał, że ciągom komunikacyjnym towarzyszą aleje drzew stanowiące kluczowy element kompozycji zespołu urbanistycznego. To właśnie z uwagi na tę koncepcję Zbąszynek znalazł się w wykazie zabytków.

- Likwidacja alei spowodowałaby niepowetowaną stratę w zasobach dziedzictwa kulturowego gminy i województwa - opiniowała jeszcze we wrześniu ubiegłego roku dr Barbara Bielinis-Kopeć, Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków. - Poprzez realizację inwestycji krajobraz uległby bezpowrotnemu zniszczeniu. Są to działania niedopuszczalne, niezgodne z zasadami urbanistyki, ochrony i opieki nad zabytkami - czytamy dalej w dokumencie. W momencie podejmowania przez burmistrza decyzji o wycince nie był on jednak wiążący, bo teren, który ma objąć inwestycja był tylko w wykazie, a nie w rejestrze zabytków. Dopiero, kiedy dany obszar trafia do tego ostatniego, na wszelkie działania potrzebna jest zgoda wojewódzkiego konserwatora.

Jak zastrzega burmistrz, od decyzji o wciągnięciu Zbąszynka jako całej miejscowości do rejestru zabytków się odwołał. - Objęcie całego terenu ochroną konserwatorską to absurd. Miasto się rozrosło i w wielu jego częściach nie ma nic zabytkowego - zaznacza W. Czyczerski. W rozmowie z nami w wątpliwość poddaje też zabytkowy walor ul. Długiej z przyległościami, m.in. blokami i dawnym placem targowym.

Jednocześnie zaznacza, że proces wycinki, który objął już wiekowe lipy nie dotknie innych części terenu przeznaczonego pod inwestycję. W jej planie jest też przebudowa jednej z najstarszych w mieście, ul. Chrobrego, gdzie rosną blisko osiemdziesięcioletnie platanowce. - Tam nie będziemy prowadzić żadnej wycinki - deklaruje Czyczerski. - Wprowadzimy strefę ochronną, zachowamy przestrzeń potrzebną do swobodnego wzrostu i dalszego rozwoju drzew - dodaje.

Na ten aspekt również zwróciła uwagę konserwator zabytków. Jej zdaniem koncepcja burmistrza wymaga poprawy. W dokumencie z lutego br. podkreśla, że: "Pozostawienie zbyt małej przestrzeni i niezapewnienie odpowiednich warunków glebowych do ukorzenienia się stanowi zagrożenie nawet dla najbardziej odpornych gatunków". - Weźmiemy pod uwagę te zastrzeżenia - odpowiada burmistrz Zbąszynka.

Mimo tych zapewnień część mieszkańców nie chce jednak pogodzić się z poniesioną już stratą i mocno krytykuje wycinkę lip. Miejscowa społeczność zamierza zaskarżyć decyzję burmistrza z kodeksu karnego za działanie na szkodę regionu i lokalnej społeczności. - Jeszcze w tym tygodniu zgromadzimy stosowne dokumenty i przekażemy je ministerstwu kultury. Następnie sprawa może zostać skierowana do prokuratury - wyjaśnia Marek Maciantowicz, prezes Stowarzyszenia „Lubuski Krajobraz Kulturowy”, które pomaga mieszkańcom Zbąszynka w kwestiach formalnych. - Choć nic nie wróci życia wyciętym drzewom, może uda się uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

Prezes podkreśla, że w przypadku wiekowych alej nie chodzi tylko o kwestię krajobrazową i walor estetyczny. Prawo zobowiązuje do posadzenia w miejsce wyciętych drzew nasadzeń zastępczych, na odbudowę zniszczonego systemu ekologicznego będzie jednak trzeba poczekać kilka pokoleń. Maciantowicz odpiera argumenty o tym, że drzewa stanowiły zagrożenie dla kierowców i przechodniów. - Aleje niosą ulgę kierowcom w upalne dni, bo dają cień, to oczywiste. Są też barierą dla zanieczyszczeń atmosferycznych, absorbują szkodliwe pyły - wylicza. - Dalej: odpowiednio zadbane i przycięte korony nie grożą oberwaniem gałęzi, może z wyjątkiem naprawdę poważnych wichur - podkreśla Marek Maciantowicz.

Aleja lip była też korytarzem migracyjnym dla wielu gatunków zwierząt. To walor przyrodniczy, którego nie da się wycenić. Drzewa zamieszkują rzadkie gatunki owadów, stanowią siedlisko ptaków, a także drobnych ssaków, w tym występujących na terenie Zbąszynka i objętych ochroną prawną nietoperzy. Aleje pełnią w tym przypadku kilka funkcji ekologicznych. Mogą być żerowiskami, siedliskami rozrodczymi, a także... "zwierzęcą autostradą", która pomaga przemieszczać się z miejsca na miejsce. Im starsze drzewa, tym więcej gatunków „goszczą”.

- W Polsce największe skupiska starych drzew znaleźć można właśnie w alejach. Prowadzona gospodarka leśna wyeliminowała większość starych drzew, a średni wiek lasu to około sześćdziesiąt lat - czytamy na stronie Fundacji EkoRozwoju, która realizuje program "Drogi dla Natury". Ich działalność polega na ochronie istniejących alej, nasadzeniach nowych drzew, ale też edukacji zarządców dróg w zakresie projektowania nasadzeń, diagnozowania stanu drzew i ich pielęgnacji. Tylko od początku ubiegłego roku "Drogi dla Natury" rozpoczęły współpracę z 14 gminami, w tym z kilkoma na terenie województwa lubuskiego. - Aleje pełnią rolę ostoi dla gatunków, które pierwotnie były leśne, ale zaadaptowały się do życia w krajobrazie ukształtowanym przez człowieka - czytamy na stronie "Dróg dla Natury", www.aleje.org.pl. Dlatego trzeba dołożyć szczególnych starań, by je chronić. Nie chodzi bowiem o jeden zasiedlający drzewo gatunek chrząszcza, ale o cały ekosystem uzależniony od obecności starego drzewa.

Prezes Stowarzyszenia „Lubuski Krajobraz Kulturowy” Marek Maciantowicz podaje szereg przykładów dobrych praktyk związanych z ochroną alej w regionie. - W Słońsku zdecydowano o nasadzeniach drzew owocowych wzdłuż drogi, wraca moda szczególnie na stare, rodzime odmiany drzew, co bardzo nas cieszy. Dalej: opieką objęto też aleję wiekowych lip na trasie Skąpe-Sulechów, gdzie prowadzi się dodatkowe nasadzenia. Od lat specjalnie traktuje się też zabytkowe dęby w Gryżynie, której część terenu należy do sieci Natura 2000. Pod opieką są również te drzewa, które rosną poza obszarem parku krajobrazowego. Mamy też nadzieję, że uda nam się obronić lipy rosnące na trasie Studzieniec-Nowa Sól. Właśnie rozpoczyna się sezon lęgowy gniazdujących tam ptaków, więc będziemy walczyć o każde z tych 90 drzew - wymienia prezes LKK. - Należy też oddać honory burmistrzowi Bytomia Odrzańskiego, który zamiast wycinać drzewa sadzi nowe, ku zadowoleniu mieszkańców. To są wzorce godne naśladowania - kończy Maciantowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto