Wszystkie dowody wskazują na to, że Marcin S. przede wszystkim chciał popełnić samobójstwo. Silne emocje doprowadziły jednak do tego, że postanowił zabić również swoją córeczkę.
Nie może być mowy o nieszczęśliwym wypadku, ale także o tym, że ktoś go nakłaniał do desperackiego kroku, czy pomagał mu. Prokuratura w Środzie Wlkp. umorzyła postępowanie w sprawie tragedii, jaka rozegrała się w Skrzynkach.
Zobacz także: Skrzynki - ojciec i córka spłonęli w aucie
17 stycznia tego roku. Mieszkańcy okolicy słyszą dwa, następujące po sobie wybuchy. Jeden ze świadków widzi płonący samochód, który toczy się z polany do jeziora. Obok pali się człowiek.
Po ugaszeniu w aucie znalezione zostają zwłoki dziecka. Badania DNA nie pozostawiają wątpliwości: to Marcin S. i jego 2,5-letnia córeczka, Nikola. Biegły stwierdził później, że oboje spłonęli żywcem.
Zobacz także: Prawie 400 komentarzy do tragedii
Śledczy od początku przypuszczali, że może chodzić o tak zwane samobójstwo poszerzone (osoba chce się zabić i zabrać do lepszego świata osoby najbliższe). Trzeba było jednak zweryfikować pozostałe hipotezy. O Marcinie S. wiadomo było, że uwielbiał córkę, ale nie potrafił porozumieć się z matką dziewczynki (która zresztą zgłosiła prokuraturze, że były partner znęca się nad nią psychicznie). Decydująca dla śledztwa była ekspertyza biegłego z dziedziny pożarnictwa.
Zobacz także: Tragedia w Skrzynkach - czy to było samobójstwo?
- Stwierdził on, że pożar powstał poprzez oblanie cieczą łatwopalną, prawdopodobnie benzyną, wnętrza samochodu i jej podpalenie - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Wykluczył zwarcie instalacji elektrycznej. Śledztwo zostało więc umorzone - dodaje.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?