Tajemnice willi Żabińskich. Co w czasie wojny kryło się w budynku na terenie zoo?
Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Historię willi wypada zacząć od postaci Jana Żabińskiego, który urodził się w 1897 roku w Warszawie. Po ukończeniu szeregu studiów - na SGGW, Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie - zostaje pod koniec lat 20. XX wieku drugim przedwojennym dyrektorem nowo powstałego Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.
Żabiński w swojej roli był niezastąpiony. W opiekę nad zoo zaangażował się tak bardzo, że w trzy lata po objęciu funkcji dyrektora, czyli w 1932 roku, zdecydował się zamieszkać wraz z rodziną w willi na terenie ogrodu. Budynek był jednak nie tylko mieszkaniem państwa Żabińskich, ale też schronieniem dla tych zwierząt, które z jakiegoś powodu trzeba było przenieść z klatek lub wybiegów. Wkrótce jego przeznaczenie miało ulec zmianie.
Ocaleni w zoo
Kiedy wybuchła II wojna światowa, zoo uległo zniszczeniu. W ogniu działań wojennych wiele zwierząt zginęło lub uciekło. Te, które udało się wyłapać, zostały przewiezione do innych ogrodów zoologicznych - m.in. do Berlina, Hanoweru, Królewca i Wiednia. Niemcy zamienili jeden z najpiękniejszych ogrodów w Europie w miejsce do hodowli świń. Okazało się jednak, że miało to również i swoje dobre strony.
Żabińscy pozostali w willi. Dyrektor zoo zaangażował się w działalność w Armii Krajowej, później został również powstańcem. Wraz z żoną - Antoniną Żabińską - zdecydowali, że opustoszałe piwnice ich domu można wykorzystać do ratowania ludzkiego życia. W podziemiach budynku najpierw zaczęli ukrywać żołnierzy Armii Krajowej, a następnie Żydów uciekających z warszawskiego getta.
Jan Żabiński w szmuglowaniu mieszkańców getta brał udział osobiście. W tym miejscu na scenę wkracza hodowla świń, którą hitlerowcy stworzyli w miejscu warszawskiego zoo - dyrektor ogrodu odwiedzał teren getta pod pretekstem...poszukiwania odpadów do karmienia wspomnianych zwierząt. Dzięki temu Antoninie i Janowi Żabińskim udało się uratować życie ponad 300 osób, które w piwnicach willi spędzały często wiele tygodni.
Offenbach w systemie ostrzegania
Jednym z elementów wystroju wnętrza willi Żabińskich był fortepian. W czasie okupacji jego rola, podobnie jak całego budynku, okazała się nieoceniona.
To właśnie na nim Antonina Żabińska grywała arię "Jedź, jedź na Kretę" z operetki Offenbacha "Piękna Helena". Nie robiła tego jednak, aby umilić sobie i rodzinie ciężkie, wojenne chwile. Dźwięki arii miały ostrzegać ukrywanych mieszkańców willi o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Za swoją bohaterską postawę Żabińscy zostali nagrodzeni. W 1965 roku izraelski instytut Jad Waszem uhonorował ich tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Obecnie w willi Żabińskich znajduje się muzeum. Budynek został wyremontowany i przystosowany do potrzeb odwiedzających go gości ogrodu zoologicznego. Odnowiono też m.in. piwnice, w których ukrywali się żołnierze AK oraz Żydzi. Przygotowano tam poruszającą ekspozycję, która opowiada historię uratowanych ludzi. Odtworzona została też m.in. pracownia Magdaleny Gross - wybitnej rzeźbiarki, przyjaciółki Żabińskich, która została przez nich ocalona. Jej prace zdobią wnętrze willi do dzisiaj.
O bohaterskich mieszkańcach willi powstaje też film, za którego produkcję odpowiedzialna jest jedna z hollywoodzkich wytwórni filmowych. W rolę żony Jana Żabińskiego wcieli się Jessica Chastain.
Czytaj też: Wspomnienia dawnego Kercelaka na Żoliborzu. "Zapomniał lata świetności" [LIST OD CZYTELNICZKI]
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?