Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacy boją się o swoje zdrowie. Zbierają podpisy, żeby zmienić ustawę

Redakcja MM
Redakcja MM
Andrzej Szkocki
Strażacy ochotnicy chcą zmienić ustawę o ochronie przeciwpożarowej, która preferuje zawodowych strażaków. Chcą podobnych praw i proszą o podpisywanie się pod projektem nowelizacji ustawy.

Marek Rudnicki
[email protected]

Dziś strażak ochotnik, który w trakcie akcji ulega wypadkowi, w przeciwieństwie do zawodowych strażaków, pozostawiony zostaje własnemu losowi. Pomagają mu tylko jego najbliżsi koledzy z Ochotniczej Straży Pożarnej.

– Prosimy każdego o pomoc w zbieraniu podpisów pod przygotowanym przez naszych kolegów projektem ustawy – mówi Lech Szymanowicz, wiceprezes Zarządu Oddziału Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. – Dzięki niej strażacy ochotnicy mają szansę uzyskać świadczenia podobne do strażaków zawodowych na wypadek zdarzenia losowego związanego z udziałem w akcjach ratowniczych.

Akcję zmiany ustawy zainicjowali strażacy z Ustronia Morskiego po tym, jak jeden z nich uległ wypadkowi w trakcie akcji. Chodzi o Jana Dzika, komendanta OSP w Ustroniu Morskim, który prywatnie jest przedsiębiorcą. W trakcie akcji złamał prawą rękę i uszkodził biodra. Interwencja odbywała się w styczniu ubiegłego roku i do dziś nie odzyskał sprawności ruchowej.

– ZUS przyznał mu wprawdzie zasiłek chorobowy, ale z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej i w wymiarze 80 proc. – mówi druh Szymanowicz. – jednocześnie ZUS stwierdził, iż nie należy się mu zasiłek w pełnej wysokości, czyli taki, jaki by uzyskał, gdyby był to wypadek przy pracy. Jako strażak ochotnik nie posiadał ubezpieczenia wypadkowego.

Przypadków, gdy strażacy zostali bez opieki, bo ustawa tego nie reguluje, jest dużo więcej. Najgłośniejszy był przypadek z października 2010 r. Strażak Ochotnik z Chojny, Mirosław Jeremicz, podczas akcji usuwania oleju z drogi stracił obie nogi. W wóz strażacki stojący na swoim pasie uderzył rozpędzony passat. A rozpędzony samochód uderzył w Mirosława Jeremicza, który akurat wychodził z wozu strażackiego. Pan Mirek ma na utrzymaniu rodzinę. Po wypadku padło wiele deklaracji pomocy na przykład znalezienia dla niego pracy, ale nic z tego nie wyszło.

– Brakuje nam jeszcze około 15 tysięcy podpisów – mówi druh Szymanowicz z Ochotniczej Straży Pożarnej. – Apeluję do wszystkich o składanie podpisów pod petycją.

Można je składać w każdym OSP lub w biurze wojewódzkim w Szczecinie przy ulicy Tkackiej 54.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto