Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Dolata z Gałowa opowiada o swojej "kobiecie"!

Izabela Matuszewska
Stanisław Dolata z Gałowa i jego wierna partnerka, Syrenka!
Stanisław Dolata z Gałowa i jego wierna partnerka, Syrenka! Izabela Matuszewska
Stanisław Dolata z Gałowa nazywany jest legendą Ziemi Szamotulskiej. I w zasadzie nie ma się czemu dziwić. Każdego dnia, bez względu na warunki atmosferyczne wraz ze swoją wierną partnerką, seledynową Syreną wjeżdża na drogi powiatu, by odwiedzić kolejne wioski i osiedla w mieście

Co jakiś czas mieszkańcy Szamotuł i okolic napotykają się na seledynową Syrenkę, można by powiedzieć relikt przeszłości. Niegdyś przestarzały model, dzisiaj budzi wiele emocji, staje się obiektem pożądania miłośników dawnej motoryzacji. Właścicielem słynnego zielonego pojazdu marki Syrena jest 67-letni Stanisław Dolata z Gałowa. Widując regularnie przemierzającą drogi powiatu Syrenę, nie sposób było zrezygnować z rozmowy z posiadaczem tak zacnego auta.

Nie tak łatwo było spotkać się z panem Stanisławem. Nawet sąsiedzi byli przekonani, że trzymający się tradycji Pan Stanisław nie posiada telefonu. Okazało się, że dysponuje nim od niedawna.

Jak wytłumaczyć fakt, że wciąż podróżuje pan syrenką? Pasja, zamiłowanie? Dzisiaj już mało ludzi użytkuje takie auta...

W Polsce tych aut jest bardzo dużo, ale to prawda, mało kto nimi jeździ. To niemodne. Ja kocham mój samochód, jestem do niego przywiązany, nie chcę żadnego innego. Cały czas jest na chodzie, wlewam do niego benzynę, wiadro gorącej wody i jadę.

Do czego wiadro wody?

Do chłodnicy, płyn jest za drogi. Babusia gubi wodę po drodze, zbankrutowałbym, gdybym co chwilę musiał lać płyn.

Kim jest Babusia, tak nazywa pan swój samochód?

Babuśka, moja Babucha, Babka, tylko że stara. A wiara widząc moje auto mówi: skarpyta. A to moja kobieta, nie zasługuje na to, by tak brzydko na nią mówiono, jest kochana… Chłopaki śmieją się, że dlatego się nie ożeniłem. Jestem z nią związany…

No tak, tyle wspomnień, wspólnie spędzony czas…, a jak pan pielęgnuje swoją kobietę?

Staram się dbać o nią, choć teraz jest już stara… Zawsze na wiosnę kupię farbę i trochę przemaluję ją wałkiem, odświeżę, no i jeżdżę nią codziennie.

Dużo pali ta Pana kobieta?

Nie... z wózkiem i po mieście 7 l.

Gdyba każda była tak oszczędna... Ile lat ma pana Syrenka, to pierwsze pana auto?

Ma jakieś 40 lat. Najpierw miałem jedną bez trójki, ale krótko. Po dwóch miesiącach sprzedałem i kupiłem nową, czterobiegową, wtedy za milion złotych. Jeżdżę nią do teraz.Tak to pierwsze moje auto, żadnego zachodniego nie miałem, nasze najlepsze. Byłem wtedy młodym, 29-letnim mężczyzną. Teraz mam już prawie 67 lat.

I nigdy nie myślał pan o sprzedaży swojego samochodu?

Z początku to wstydziłem się i jak byłem młodym chłopakiem myślałem... ale do tej pory 8 silników zjechałem…

I nie sprzeda pan?

W życiu nie sprzedam! Tyle mam części, że mogę jeździć i jeździć. Tyle lat bez wypadku, tylko… w Poznaniu urwali mi klamkę, podałem do ubezpieczenia, ale nic nie dali, uznali, że nie ma szkodliwości.

Kiedy to się stało?

A dawno już, ze dwadzieścia lat temu… Dawno, ale jeszcze nieźle się trzyma, a stoi pod gołym niebem. Mam wyjątkowy garaż, raz szary, raz niebieski, czasem nawet złoty... w zależności od pogody.

To, że od dawna jeździ Pan syrenką wiadomo, ale jak długo już cieszy się pan jej urokami?

Wyprodukowano ją w Bielsku-Białej w 1975 lub ’76 roku. Nowa kosztowała 64 tysiące złotych, a my na wypłatę mieliśmy jakieś 1,5 tyssiąca. Na nową nie było mnie stać. Kupiłem ją jako 6-7-letnią, od pewnego dziadka z Obornik. Kiedy dowiedziałem się, że mężczyzna chce sprzedać to cacko, szybko postanowiłem ją kupić i prędko odjechałem, by czasami się nie rozmyślił.

Wciąż nie jest jasne, dlaczego sprzedał pan pierwszy pojazd, a obecny, mimo wielokrotnie niszczonego sinika, pozostawił.

Tamte nie miały tego czegoś, ta ma duszę.

No tak, duszę… A jakie prędkości rozwija pana Babucha?

Trzeba delikatnie jeździć, ona ma jeździć jak kobieta. Ja robię maksymalnie po 200-500 km w promieniu 20 km. Trzeba też delikatnie skręcać, ma belkę w środku, przy skręcie w dużej prędkości taka belka pęka. Poszły mi kiedyś, ale to nie jest wielki kłopot, jestem mechanikiem i kierowcą z zawodu.

Nie zapytałam jeszcze, jak inni reagują na widok samochodu marki Syrena. Uśmiechają się serdecznie, wyśmiewają, a może są zaskoczeni?

Różnie, najgorzej, kiedy przejeżdżają obok mnie drogie limuzyny, albo kiedy mają zaparkować obok Syreny. Zwykle wtedy omijają mnie szerokim łukiem, jak gdyby jakieś zarazki miały przejść z mojego na ich auta. Jedni reagują ciekawością i z podziwem, inni kpią i szydzą. Najbardziej rozbawiła mnie sytuacja, kiedy Babuśce i jej ozdobie w postaci logo Audi przyglądali się podróżujący autem z niemieckimi tablicami. Chyba byli to Niemcy. Nie śmiali się, może zastanawiali się, kiedy wypuszczono taki model. Niezły miałem wtedy ubaw.

Zobacz inne wideo:

źródło:x-news

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto