Politechnika Wrocławska uruchomiła największe i najnowocześniejsze w Polsce komory klimatyczne

Niejeden z nas, kupując mrozoodporne kafelki na balkon, zastanawiał się, czy na pewno wytrzymają niską temperaturę. Dzięki nowemu urządzeniu wrocławscy naukowcy sprawdzą to, zanim towar trafi na półki

Od początku marca w Instytucie Budownictwa Politechniki Wrocławskiej działają trzy komory klimatyczne najnowszej generacji. Najmniejsza ma tysiąc litrów pojemności i zakres temperatur od -40 do +105 stopni. Dwie większe mają po trzydzieści tysięcy litrów i chłodzą do – 45 lub grzeją do +70 stopni. Dzięki ruchomej ściance pomiędzy komorami w razie potrzeby można w nich pomieścić elementy długie nawet na sześć metrów.

Są już pierwsi chętni
Do czego naukowcy wykorzystają nowy nabytek?
– Dzięki testom w komorach będzie można budować bezpieczniej i ustrzec się wielu błędów już na etapie doświadczeń. Używając tych urządzeń, można badać, jak dachówki, płytki ceramiczne czy konstrukcje żelbetowe będą reagowały na zmieniającą się temperaturę i wilgotność powietrza – wyjaśnia prof. Jerzy Hoła, dyrektor Instytutu.
Dzięki połączeniu obu komór do środka można wstawić nawet fragment ściany budynku. Po ustawieniu w jednej komorze temperatury +25, a w drugiej -25 stopni otrzymamy warunki, jakie musi znieść ściana bloku w zimie. Naukowcy sprawdzą, co dzieje się z materiałem, zanim zostanie dopuszczony do sprzedaży. Ale komory będą wykorzystywane nie tylko w budownictwie.
Już zgłosiła się pierwsza firma, która planuje wykorzystać je do testowania urządzeń elektronicznych.

Dobrze wydane pieniądze
Trzy wrocławskie komory klimatyczne kosztowały około 1,5 miliona złotych. Wszystkie wyprodukowano w Niemczech i złożono na miejscu we Wrocławiu. Inwestycję sfinansowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Mamy się czym pochwalić
Z polskich ośrodków naukowych komory ma jeszcze warszawski Instytut Techniki Budowlanej. Największa z nich ma pojemność nieco ponad 300 litrów, czyli prawie stukrotnie mniejszą niż wrocławska.