Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pałac w Wonieściu ma za sobą dramatyczną historię. Związana jest z nim także legenda o duchu krążącym w okolicy jeziora w Wonieściu [FOTO]

Anna Szklarska-Meller
Anna Szklarska-Meller
Pałac w Wonieściu ma za sobą dramatyczną historię. Związana jest z nim także legenda o duchu krążącym w okolicy jeziora w Wonieściu
Pałac w Wonieściu ma za sobą dramatyczną historię. Związana jest z nim także legenda o duchu krążącym w okolicy jeziora w Wonieściu Bogdan Ludowicz
Pałac w Wonieściu to jedna z bardziej okazałych w kościańskim ziemiańskich rezydencji. Obecnie mieści się w nim oddział leczenia nerwic Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego im. Oskara Bielawskiego w Kościanie, dlatego niewielu może wejść do środka budynku, w którym zachowała się część oryginalnego wyposażenia. Można za to swobodnie spacerować po parku.

Warto dobrze przyjrzeć się elewacji pałacu w Wonieściu. Sporo tu wieżyczek, bogato zdobionych wykuszy, lukarn, ozdobnych szczytów, balustrad, słowem dekoracji czyniących bryłę budynku ciekawą i oryginalną. Największe jednak wrażenie robi ogromny witraż nad głównym wejściem do pałacu. Przedstawia kwitnącego kasztanowca. To jeden z tych szczęśliwie ocalałych elementów wyposażenia.

Pałac w Wonieściu ma za sobą dramatyczną historię

Cofnijmy się jednak do początków jego historii. Pałac w Wonieściu został zbudowany w 1900 roku na zlecenie ówczesnego właściciela wsi Justusa von Wedemeyer. Powstał w modnym wówczas stylu eklektycznym, czyli łączącym elementy kilku różnych architektonicznych mód. Rodzina Wedemeyer w Wonieściu rezydowała do 1945 roku.

Potem - na szczęście dla pałacu - powstał tu oddział kościańskiego szpitala neuropsychiatrycznego. Na szczęście, bo zapobiegło to dewastacji pałacu i uratowało przed zniszczeniem część wyposażenia. Dziś można w nim podziwiać oryginalne drzwi, klatkę schodową, stropy, boazerię, kominek, witraże i sztukaterie. To sporo, zważywszy, że w wielu innych tego typu obiektach nie pozostało absolutnie nic.

Dramatycznym momentem w historii pałacu w Wonieściu był pożar dachu, który wybuchł w czerwcu 2013 roku. Jego przyczyną było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej. Pacjentom i personelowi nic się nie stało, choć pożar wybuchł wczesnym rankiem, ale sam pałac bardzo ucierpiał. Płomienie strawiły niemal cały dach. Udało się go odbudować w 2015 roku, a potem jeszcze odnowić elewację pałacu.

Warto jeszcze wspomnieć o parku otaczającym wonieski pałac. Położony nad samym jeziorem ponad 12-hektarowy park tylko w części jest dobrze utrzymany. Przed pałacem rozciąga się długi, owalny gazon. Z kolei po drugiej stronie budynku rozpościera się obszerna łąka z ładnym widokiem na park. Można tu znaleźć sporo wiekowych drzew, jedno jest jednak szczególne. Udekorowane figurkami świętych, różańcami, kwiatami i zniczami.

Wonieść to jedna z najstarszych wsi w kościańskim

Sam Wonieść to jedna z najstarszych wsi w kościańskim. Pierwsza pisemna wzmianka na jej temat pochodzi z 1258 roku. W przeciwieństwie do wielu innych miejscowości, Wonieść nie miał wielu właścicieli. Od początku istnienia, aż do roku 1797 znajdował się w posiadaniu klasztoru benedyktyn w Lubiniu. Dopiero po likwidacji zakonu przez Prusaków, wieś przeszła w "cywilne" ręce.

W 1799 roku nabył ją tajny radca Juliusz Wilhelm Heinrich von Beyer. Już cztery lata później Wonieść kupił Franciszek Bojanowski. Bojanowscy władali wonieskim majątkiem nieco ponad 60 lat. W 1864 roku jego właścicielem stał się Ludwik Wilhelm von Wedemeyer, doktor praw. W 1882 roku Wonieść i sąsiednie Jezierzyce przejął jeden z jego dwóch synów, Justus von Wedemeyer.

Nie był on ostatnim panem na Wonieściu. Zmarł w 1934 roku. Jako właścicielka pałacu i wsi od 1937 roku wymieniana była w dokumentach Jadwiga Rheinbaben i to na niej kończy się historia właścicieli Wonieścia. Jak dużym majątkiem władali najpierw benedyktyni, a później rodzina von Wedemeyer? Okazuje się, że całkiem sporym i całkiem nieźle prosperującym.

W 1580 roku w Wonieściu działało 7 rzemieślników i 5 rybaków. Stały tu także dwa wiatraki. Kilkaset lat później, już za czasów rodziny Wedemeyer (1881 rok), majątek liczył ponad 723 hektary, z czego przeszło 105 hektarów stanowiły wody. Gospodarstwo specjalizowało się w hodowli bydła i produkcji masła, a później także hodowli owiec. Działała tu także mleczarnia i mączkarnia. Dla usprawnienia zbirów uruchomiono kolejkę polną.

Legenda o duchu z Wonieścia

Na koniec jeszcze historia o duchu. Miejscowi opowiadają legendę o właścicielu majątku nielubianym przez mieszkańców wsi. Pewnego dnia nie wrócił on z konnego objazdu pól. Kiedy przed pałacem stanął koń bez jeźdźca, rozpoczęto poszukiwania. Nie udało się jednak znaleźć pana na Wonieściu. Żywego, ani martwego. Niektórzy opowiadali potem, że po pobliskich torfowiskach błąka się jego duch. Inni dodawali, że śmierć właściciela wsi nie była przypadkowa, podobno zabili go parobkowie, a ciało ukryli w rozlewiskach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto