Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joe Cocker na koncercie w Szczecinie. Tak bawiliście się... 16 lat temu! [GALERIA]

Redakcja
Pierwsi fani pojawili się przed bramą przy ul. Twardowskiego ponad dwie godziny przed koncertem. Ludzi przybywało pod sceną z minuty na minutę. Na koncert maszerowały całe rodziny - pisała 7 lipca 2002 roku reporterka GS24.pl.

Co to był za koncert! Trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe koło stadionu Pogoni.

- Nie często zdarza się w Szczecinie gościć muzyków tej klasy co Cocker i Rynkowski - mówił wtedy Andrzej Betko ze Szczecina, który przyszedł wówczas na koncert z pełnoletnią córką. - Cocker to jeden z nielicznych muzyków, którego można słuchać bez względu na wiek. To światowa klasyka.

JOE COCKER W SZCZECINIE, RYSZARD RYNKOWSKI JAKO SUPPORT

Z opóźnieniem pojawił się ubrany na czarno Ryszard Rynkowski. Muzyk rozgrzał publiczność. Widownia klaskała w rytm piosenek i śpiewała wspólnie z artystą. Emocje na chwilę opadły, gdy Marek Sierocki, prowadzący koncert, ogłosił dwudziestominutową przerwę. W tym czasie technicy zamontowali nagłośnienie dla Cockera.

W trakcie występu Rynkowskiego na stadion koło godz. 20.30 niepostrzeżenie wjechał czarny merceds z Joe Cockerem. Niektórzy mieli okazję z odległości kilku metrów zobaczyć mistrza.

- Gdy tylko pod bramę zajechał czarny mercedes widziałam wśród ochroniarzy zrobiło się zamieszanie, widziałam, że przyjechał Joe - mówi Katarzyna Burszewska, studentka Politechniki Szczecińskiej, która koncertu słuchała zza bramy. - Udało mi się zobaczyć jego plecy, jak siedział w samochodzie.

Gdy po raz pierwszy w piosence "You can't have my heart" zabrzmiał ochrypnięty głos mistrza Joe, publiczność oszalała.

Aż trudno uwierzyć, że Brytyjczyk przyjechał do Szczecina o 6 nad ranem w piątek i spał zaledwie kilka godzin. Niespełna dzień wcześniej dał koncert we Frankfurcie nad Menem.

O podpisie Cockera można było tylko pomarzyć. Fotoreporterzy i łowcy autografów byli zawiedzeni. Z kwitkiem odeszli fani, którzy przez kilkadziesiąt minut koczowali przed wejściem do hotelu Radisson SAS.

Więcej szczęścia mieli fani, którzy w przerwie przez przypadek znaleźli się z koło wejścia na scenę. Niespodziewanie pojawił się tutaj Ryszard Rynkowski, wywołując duże zamieszanie. Muzyka szybko osaczyli fani i dziennikarze.

Małgorzata Augustynowicz ze Słupska bilet z dedykacją od Ryszarda Rynkowskiego powiesiła na ścianie w salonie.

- Będzie mi przypominać niesamowity koncert ze Szczecina. Dla tej jednej chwili warto było przejechać tyle kilometrów.

Mirosław Janecki, kierowca z karetki, która stała koło sceny, poprosił o podpis na recepcie.

- Nie miałem nic innego pod ręką - mówi. - Zacząłem się śmiać, gdy zobaczyłam wpis: trzy razy dziennie Ryszard Rynkowski.

Zobacz również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto