Co to był za koncert! Trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe koło stadionu Pogoni.
- Nie często zdarza się w Szczecinie gościć muzyków tej klasy co Cocker i Rynkowski - mówił wtedy Andrzej Betko ze Szczecina, który przyszedł wówczas na koncert z pełnoletnią córką. - Cocker to jeden z nielicznych muzyków, którego można słuchać bez względu na wiek. To światowa klasyka.
JOE COCKER W SZCZECINIE, RYSZARD RYNKOWSKI JAKO SUPPORT
Z opóźnieniem pojawił się ubrany na czarno Ryszard Rynkowski. Muzyk rozgrzał publiczność. Widownia klaskała w rytm piosenek i śpiewała wspólnie z artystą. Emocje na chwilę opadły, gdy Marek Sierocki, prowadzący koncert, ogłosił dwudziestominutową przerwę. W tym czasie technicy zamontowali nagłośnienie dla Cockera.
W trakcie występu Rynkowskiego na stadion koło godz. 20.30 niepostrzeżenie wjechał czarny merceds z Joe Cockerem. Niektórzy mieli okazję z odległości kilku metrów zobaczyć mistrza.
- Gdy tylko pod bramę zajechał czarny mercedes widziałam wśród ochroniarzy zrobiło się zamieszanie, widziałam, że przyjechał Joe - mówi Katarzyna Burszewska, studentka Politechniki Szczecińskiej, która koncertu słuchała zza bramy. - Udało mi się zobaczyć jego plecy, jak siedział w samochodzie.
Gdy po raz pierwszy w piosence "You can't have my heart" zabrzmiał ochrypnięty głos mistrza Joe, publiczność oszalała.
Aż trudno uwierzyć, że Brytyjczyk przyjechał do Szczecina o 6 nad ranem w piątek i spał zaledwie kilka godzin. Niespełna dzień wcześniej dał koncert we Frankfurcie nad Menem.
O podpisie Cockera można było tylko pomarzyć. Fotoreporterzy i łowcy autografów byli zawiedzeni. Z kwitkiem odeszli fani, którzy przez kilkadziesiąt minut koczowali przed wejściem do hotelu Radisson SAS.
Więcej szczęścia mieli fani, którzy w przerwie przez przypadek znaleźli się z koło wejścia na scenę. Niespodziewanie pojawił się tutaj Ryszard Rynkowski, wywołując duże zamieszanie. Muzyka szybko osaczyli fani i dziennikarze.
Małgorzata Augustynowicz ze Słupska bilet z dedykacją od Ryszarda Rynkowskiego powiesiła na ścianie w salonie.
- Będzie mi przypominać niesamowity koncert ze Szczecina. Dla tej jednej chwili warto było przejechać tyle kilometrów.
Mirosław Janecki, kierowca z karetki, która stała koło sceny, poprosił o podpis na recepcie.
- Nie miałem nic innego pod ręką - mówi. - Zacząłem się śmiać, gdy zobaczyłam wpis: trzy razy dziennie Ryszard Rynkowski.
Zobacz również:
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?