Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hodowcy kwiatów nie mają komu sprzedawać swojego towaru. Straty są liczone w milionach

Redakcja
W gospodarstwie Królika wyrzucono już ponad 100 tysięcy kwiatów, kolejne tyle czeka na rozdanie.
W gospodarstwie Królika wyrzucono już ponad 100 tysięcy kwiatów, kolejne tyle czeka na rozdanie. Krzysztof Sobkowski
Koronawirus sparaliżował wiele branż, ale w szczególnie dramatycznej sytuacji są hodowcy kwiatów, których nie da się przecież zamrozić, by móc sprzedać później.

Pod koniec marca w gospodarstwie ogrodniczym Bogdana Królika zutylizowano około 100 tysięcy ściętych wcześniej tulipanów.

- Cebule sadzimy około listopada i pielęgnujemy aż do wiosny. Marzec i kwiecień - to szczyt kwitnienia tulipanów. W tym czasie trzeba je zebrać i spakować. A po ścięciu taki kwiat ma żywotność do tygodnia - tłumaczy Bogdan Królik, wielkopolski hodowca i twórca nowych odmian tulipanów. - Jeżeli nie znajdziemy w tym czasie zbytu, maksymalnie co możemy zrobić, przytrzymać tulipany w chłodni jeszcze tydzień, ale jego świeżość po sprzedaży będzie wtedy jeszcze krótsza. Następnie - rozpakowujemy, za co dodatkowo muszę zapłacić pracownikom, i wyrzucamy na kompost - dodaje.

Sprawdź też:

Narcyzy, kwiaty doniczkowe, lilie, frezje i wiele innych roślin ozdobnych za chwilę wejdzie w okres zbiorów i bardzo szybko trafią na kompost.

- Nikt nie jest w stanie nam powiedzieć, jak długo będzie trwała ta sytuacja. Ludzie będą chcieli mieć kwiaty chociażby na Wielkanoc, a poza marketami nie mają, gdzie ich kupić. Wszystkie te ograniczenia pracy giełd, ryneczków i bazarów powodują, że jesteśmy jeszcze bardziej zdesperowani - dodaje Bogdan Królik.

Zobacz też: Mleko nie może długo czekać na odbiór i przegrać z koronawirusem, rolnicy i przetwórcy dmuchają na zimne

Zamiast do wazonów kwiaty trafią na kompost?

Firma Bogdana Królika największą sprzedaż prowadzi na giełdach, szczególnie w Wielkopolskiej Gildii Rolno-Ogrodniczej.

- Sprzedajemy na niej dziesiątki tysięcy kwiatów. A teraz giełda stanęła. Nie ma klientów - kwiaciarnie w większości zamknięte i centra ogrodnicze też. Praktycznie to, co wyprodukowaliśmy, w większej części będziemy musieli wyrzucić. W ubiegłym tygodniu dużo tulipanów poszło na kompost, bo nie nadawały się nawet na to, by je komuś podarować, a co dopiero sprzedać - mówi Bogdan Królik. I zapowiada, że w następnym tygodniu w większych miastach naszego regionu, takich jak Piła, Nowy Tomyśl, Szamotuły, Międzychód i Poznań, po prostu przekaże nawet sto tysięcy tulipanów do szpitali, by wesprzeć personel medyczny.
- A co z mniejszymi ogrodnictwami, które wcześniej zaciągnęły na taką produkcję kredyty, a teraz nie mają gdzie zbyć towaru? - pyta.

Tarcza antykryzysowa nie ochroni rolników? Większość skutków epidemii koronawirusa odczują później

Wsparcia od rządu obecnie brak
Stowarzyszenie producentów roślin cebulowych alarmuje w sprawie dramatycznego spadku sprzedaży kwiatów ciętych w związku z pandemią COVID-19. Dotyczy to zwłaszcza tulipanów wyprodukowanych w gospodarstwach naszego regionu. Straty już są ogromne i będą niestety rosły.

- Oszacowaliśmy straty na ponad 10 mln zł za okres od 8 marca do 30 marca - mówi Bogdan Królik, który jest też prezesem stowarzyszenia. - Pozwoliłem sobie napisać pismo do ministra rolnictwa, w którym prosiłem przede wszystkim o wprowadzenie ograniczenia importu - główne z Holandii - kwiatów ciętych. Mogą one kosztować 10-20 groszy i nie wygramy z nimi.

Sprawdź też:

Każdy biznes teraz jest w kryzysie, ale kwiaciarzom jest o tyle trudno, że okres epidemii trafił na szczyt sprzedaży ogrodniczej. Wiele firm nie ma pomysłu, co dalej zrobić. Na dziś tarcza kryzysowa większość ogrodników omija.

- Wielu z nas to przedsiębiorcy rolni, niebędący na ubezpieczeniu w KRUS-ie, więc nas nie dotyczy zwolnienie na trzy miesiące od płacenia podatku. W branży kwiatowej zatrudniamy zazwyczaj więcej niż dziesięć osób i nie można zastosować do nas wsparcia dla mikroprzedsiębiorców - tłumaczy Bogdan Królik. - Z kolei pomoc dla większych przedsiębiorstw, które zatrudniają powyżej 250 osób też nas nie dotyczy, ponieważ nie znam takiego ogrodnika, który dałby prace tylu osobom.

Kwiaty to wrażliwy towar, który nie nadaje się do przechowywania, a sprzedać go obecnie nie ma gdzie.

- Kolejnych tulipanów już nie zrywamy. W taki sposób zatrzymujemy produkcję, by minimalizować wydatki - mówi Bogdan Królik.

Premiera tulipana "Zielony Poznań" przełożona

Epidemia spowodowała też konieczność wstrzymania premiery nowej odmiany tulipana, która miała nosić nazwę "Zielony Poznań". Poznaniacy mieli zobaczyć ten wyjątkowy kwiat już za miesiąc. Przez zagrożenie epidemiologiczne związane z koronawirusem premiera „Zielonego Poznania” (bo tak ma się nazywać odmiana) zostanie przełożona na przyszły rok.

By wyhodować nową odmianę tulipana potrzeba od 15 do 20 lat. Sam proces selekcji trwa około dziesięciu lat. Następne kilka lat poświęca się na produkcje cebulek w odpowiedniej ilości. Bogdan Królik za miesiąc miał przedstawić kwiat, wyhodowany specjalnie dla miasta Poznania. To miał być pierwszy, „miejski” tulipan.

- Po raz pierwszy hodowałem kwiaty dla miasta. Zazwyczaj nowe odmiany nazywamy imionami znanych osób z Polski i świata - mówi Bogdan Królik.

Swoje kwiaty mają pary prezydenckie - państwo Kaczyńscy, Kwaśniewscy, Komorowscy. Są też premierowie - Jerzy Buzek, Leszek Miller oraz wybitni sportowcy jak Irena Szewińska, Marian Woronin. Jest też tulipan o nazwie „Jan Paweł II”. Wyjątkiem od tej reguły - w 2015 roku - było zaprezentowanie tulipana o nazwie „Głos Wielkopolski”, który swoją premierę miał z okazji 70. rocznicy wydania pierwszego numeru naszej gazety i w uznaniu jej historycznego znaczenia dla Wielkopolski.

Sprawdź też:

Tulipan dla Poznania

- „Zielony Poznań” ma problemy, by zaistnieć przez pandemię koronawirusa - przyznaje Bogdan Królik. - Nie możemy ochrzcić tej odmiany oficjalnie, ponieważ musieliśmy odwołać coroczne Międzynarodowe Targi Tulipanów w Chrzypsku Wielkim.

Od 12 lat na to święto kwiatów przyjeżdża do Chrzypska Wielkiego ponad 40 tysięcy miłośników tulipanów.

- Premiera „Zielonego Poznania” miała mieć miejsce 1 maja właśnie podczas tej imprezy - dodaje twórca nowej odmiany.

I chociaż „Zielony Poznań” już istnieje i za chwilę zakwitnie - nie dowiemy się, jak wygląda.

- Mamy podpisaną umowę z miastem, w której przekazuję prawa autorskie do tej odmiany. Więc do oficjalnego chrztu nikt tego tulipana nie ma prawa zobaczyć - mówi Bogdan Królik.

W porozumieniu z władzami miasta udało się przesunąć premierę „Zielonego Poznania” na 2021 rok. A co z kwiatami? Prawdopodobnie nawet nie będą ścięte.

Zobacz też:

Sprawdź też:

Koronawirus w Polsce - mapa na żywo:

Pobierz bezpłatną aplikację Głosu Wielkopolskiego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto