Spis treści
Od śmierci Nicolae Ceausescu minęło grubo ponad 30 lat, jednak duch rumuńskiego dyktatora, przed którym wszyscy drżeli, wciąż unosi się nad miastem. Szaleństwa Ceausescu wpływają na dzisiejszą Rumunię, choć spotkani przeze mnie Rumuni niechętnie o tym mówią. Chętnie natomiast oprowadzają po swoim mieście, zarażając jego urokiem przyjezdnych. Stolicy Rumuni nie zalewa fala turystów, jak Pragę czy Budapeszt, co bez wątpienia jest jej ogromnym atutem.
Co zobaczyć w Bukareszcie - sprawdź atrakcje stolicy Rumunii na zdjęciach
Być jak Paryż
W Bukareszcie trudno wymazać pamięć o Ceausescu. W centrum największego miasta Rumunii niemal w każdym miejscu jakiś megaprojekt, budynek, plac, nawet fontanna przywołują jego imię. Można powiedzieć, że dopiął swego. Został zapamiętany, tak jak chciał. Status stolicy kraju Bukareszt uzyskał w 1862 roku, choć już wcześniej budował swoją historię. Ot, choćby Lipscani, czyli Starówka.
Już w średniowieczu stanowiła istotne centrum miasta. Właśnie tu rzemieślnicy i handlarze z Rumunii, Austrii, Węgier czy Grecji zakładali warsztaty i sklepy. W okresie belle epoque Bukareszt rozkwitał, zyskując miano „Paryża Wschodu”.
Z tamtego czasu pochodzi zachowane niemal cudem Ateneum, imponująca, ozdobna, kopulasta sala koncertowa, usadowiona w centrum miasta. Stolicę Francji przypomina do dziś 27-metrowy Łuk Triumfalny.
Ta budowla, powstała w 1936 roku, poświęcona jest wszystkim żołnierzom walczącym w barwach Rumunii. Takich elementów na mapie miasta nie jest wiele, bowiem Nicolae Ceausescu podczas swoich rządów zaczął kształtować Bukareszt według swojej megalomańskiej wizji, niszcząc to, co stawało mu na drodze. Historycznej architektury nie darzył specjalnym sentymentem. Po wizytach w Korei Północnej był absolutnie zachwycony kultem jednostki, jaki tam zobaczył. Przeniósł ów system władzy na swoje podwórko, a wraz z nim okrutny terror, totalną inwigilację obywateli, obozy koncentracyjne i upiorną nędzę. Naród pogrążał się w komunistycznym koszmarze, z którego przez dziesiątki lat nie mógł się wyzwolić. Zaczęło się też zmieniać samo miasto.
Silne trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło rumuńską stolicę w 1977 roku, zniszczyło dużą część Bukaresztu. Dramatyczne zdarzenie stało się pretekstem dla dalszego jego niszczenia. Decyzją Ceausescu historyczne centrum niemal w całości zrównano z ziemią, zastępując wiekowe budowle socrealistycznymi budynkami i betonowymi potężnymi blokami mieszkalnymi.
Dyktator, ale też zakompleksiony megaloman, spełniał swoje marzenia. Zapatrzony w Paryż, pragnął powielać tamtejsze francuskie elementy architektury. Łuk Triumfalny już posiadał, postanowił do kompletu dołożyć aleję przypominającą Pola Elizejskie. Tak powstał Bulwar Unirii, ciągnąca się przez 3 km aleja przecinająca Plac Unii, powstała po wyburzeniu całkiem dużej części starego miasta.
Powodem do dumy dla dyktatora był fakt, iż „jego” Pola Elizejskie były 6 metrów dłuższe od paryskiego oryginału. Dyktator nie dożył ukończenia wszystkich wymyślonych przez siebie projektów, stracony wraz z żoną po szybkim procesie w 1989 roku, w trakcie grudniowej rewolucji. Tym samym zakończyła się „złota epoka Ceausescu”.
Czytaj także: Timisoara w Rumunii zajęła pierwsze miejsce nie tylko w rankingu najtańszych miast w Europie, ale też na całym świecie
Najdroższa zabawka dyktatora
Młodzi ludzie historię swojego miasta znają z przekazów rodziców i dziadków pamiętających, jak wyglądał Bukareszt, zanim w swoim stylu zaczął przerabiać go Ceausescu. - Dla ludzi to był wielki dramat. Likwidowano ich domy i przesiedlano do wysokich bloków, takich typowo komunistycznych - Georgiana, moja przewodniczka, z wielkim smutkiem opowiada o miejscu, z którego wysiedlono jej najbliższą rodzinę, podobnie jak kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców na obszarze 7 km. kw., by architekci „słońca narodu” mogli postawić niewiarygodny budynek - Dom Ludowy. To drugi największy budynek na świecie (po Pentagonie), ale też najcięższy budynek na świecie. Ów obiekt, w zamyśle Ceausescu, miał być powodem do dumy dla wszystkich mieszkańców Bukaresztu. Była to bez wątpienia najdroższa zabawka rumuńskiego dyktatora. Mówi się, że koszt jej budowy wyniósł trzy miliardy dolarów, choć tak naprawdę nikt nie zdołał prawdziwie oszacować wszystkich kosztów. W tworzenie Domu Ludowego zaangażowanych było 700 architektów i 20 tys. robotników. Powstało monstrum o powierzchni 330 tys. metrów kwadratowych z cementu, stali i marmuru. Z zewnątrz budynek prezentuje się zadziwiająco. Jest zarazem fascynujący i przerażający. Wnętrze wypełniają marmury, kryształowe żyrandole, złocone stiuki i wiśniowe drewno.
Po rewolucji w 1989 roku budynek był ukończony w 80 proc. Zmieniono jego nazwę na „Pałac Narodu”, szukając jednocześnie pomysłów na jego przeznaczenie. Ostatecznie budynek stał się siedzibą Parlamentu. Do dziś nie został w pełni ukończony.
Chwila na espresso
Jest tu gdzie wypoczywać, bowiem Bukareszt wypełnia zieleń. W jego obrębie znajduje się kilka jezior, z których największe to Floreasca, Tei i Colentina. Ulice, którymi się przechadzam, są gwarne, ozdobione małymi, kolorowymi kwiaciarniami. Niektóre domy pokrywają stare, wyblakłe reklamy, na innych migoczą zakurzone neony. Nie brakuje też nowych szyldów kierujących do fancy restauracji. Na ulicach widać, że żyje się tu w stylu włoskim. Kawiarnie z niewielkimi ogródkami rozsiane są niemal wszędzie. Przy kolorowych koktajlach siedzą w nich młode dziewczyny ubrane w najmodniejsze dżinsy - dokładnie takie, jakie w obecnym sezonie nosi Victoria Beckham. Obok modnie ubranych studentek widać bizneswomen w dobrze skrojonych kostiumach, które wpadły tu na chwilę na espresso. Miejscowi wypełniają centrum miasta. Zadziwiona byłam, jak wiele osób poszukuje książek, zaglądając do Carturesti Carusel, jednego z najurokliwszych miejsc w sercu stolicy Rumunii. Budynek, w którym się mieści, zbudowano w połowie XIX wieku w stylu neoklasycznym.
Wnętrza, ze względu na jasne przepiękne wnętrza, nazwano „Karuzelą Światła”. Bez wątpienia jest to jedna z najpiękniejszych księgarń na świecie. Jest klejnotem w sercu Bukaresztu, podobnie jak piękny pasaż Macca-Vilacrosse, niezwykle klimatyczne, najstarsze bukaresztańskie centrum handlowe. Wybudowany w 1891 roku zdołał przetrwać szaleństwa Ceausescu, stając się miejscem gustownym i eleganckim, idealnym, by w jednej z tutejszych kawiarni odpocząć przy dobrej kawie.
Odkrywanie lokalnych sekretów
Ma Bukareszt swój pałac kultury. Jakby młodszego, a na pewno mniejszego brata tego, który stoi w centrum Warszawy. „Dom Iskry”, jak go nazywano, w okresie komunistycznym był siedzibą wszystkich redakcji gazet i czasopism działających w mieście. Budynkowi, który przez ponad 50 lat, był najwyższym w mieście (104 metry), ale też największemu parkowi w mieście, dokładnie przyjrzałam się z okna ostatniego piętra hotelu Pullman, w którym zamieszkałam. Przypomniała mi się tu historia warszawskiego Novotelu, na którego najwyższe piętra wjeżdżają nawet zawodowi fotografowie, chcący zrobić idealne zdjęcia centrum naszej stolicy z Pałacem Kultury i Nauki w tle. Zresztą hotele to kolejne ciekawe miejsca na mapie stolicy Rumunii. Pullman skrojony jest pod gust biznesmenów, których do stolicy kraju z całego świata napływa ogromna liczba.
Wiele jest jednak takich, które starają się być dla turystów czymś więcej niż tylko miejscami do spania. Zachęcają, by poznawać miasto jak jego mieszkańcy, odkrywania lokalnych sekretów, analizowania nieodkrytych historii i doświadczania smaków znanych tylko miejscowym. Są po prostu pomocną dłonią i przewodnikami po mieście. - Discover local - uśmiechnął się Cosmin, wręczając mi kartę otwierającą drzwi do pokoju. W hotelowym lobby Mercure Bucharest City Centre, kolejnym, w którym się zatrzymałam, mapa wskazuje miejsca ważne i ciekawe. Nie trzeba było mnie długo namawiać, by podążyć wyznaczonym śladem. Tak właśnie trafiłam do otwartej w 1879 roku restauracji Caru’cu Bere w dzielnicy Lipscani, jednej z najstarszych i najbardziej znanych. Plan z punktami do odkrycia lokalnych niespodzianek zaprowadził mnie także do stacji Metro Politehnica, gdzie w marmurowych posadzkach zastygły zatopione zwierzęta, datowane na 80 milionów lat. Bez pomocy lokalnych przewodników poznanych dzięki hotelowemu zespołowi, do wielu zakamarków stolicy Rumunii zapewne nie zdołałabym trafić, choć dane mi było przekonać się też, że tutejsza baza hotelowa potrafi zauroczyć tych, którzy uciekają od miejskiego zgiełku.
Wystarczy bowiem półgodzinna wycieczka poza centrum, by przenieść się w iście marokański, luksusowy świat. Z otwartego właśnie Mercure Conacul Cozieni zapewne trudno wyskoczyć do centrum na szybką kawę, ale z pewnością wypocząć tu można w stylu, jakiego pozazdroszczą wszyscy znajomi z Instagrama. Nie tylko w mojej opinii to kolejny dowód na to, że miasto oddycha w sposób nowoczesny. Kawiarnie, restauracje i hotele są wizytówkami Bukaresztu, który chce być modny i ma wiele pomysłów na to, jak zachęcić turystów do zwiedzania jego zakamarków.
Co zobaczyć w Bukareszcie? Zobacz zdjęcia poniżej w galerii
Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?