Tato, ja chcę żyć!
Zbigniew R. został zatrzymany w ubiegłym tygodniu w niedzielę późnym wieczorem. Wcześniej policja dostała sygnały o mężczyźnie kierującym czarnym bmw, który zajeżdżał drogę i strzelał. Były wiceminister był pijany.
W ubiegły poniedziałek prokuratura przesłuchiwała świadków, dzień później przedstawiła zarzuty Zbigniewowi R. Były wiceminister odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się do winy.
Zarzucono mu kierowanie autem w stanie nietrzeźwości (miał 1,6 promila alkoholu w organizmie) oraz groźby karalne.
Według śledczych, najpierw próbował zmusić do zatrzymania kierowcę forda focusa, którym podróżowało pięć osób. Jadąc z dużą prędkością próbował go wyprzedzić, gdy mu się to udało – zahamował i zablokował forda. Przez okno oddał (w stronę pola) co najmniej trzy strzały ze swojego glocka. Sytuacja powtórzyła się wobec kierującej passatem (jechała z mężem i dzieckiem). Gdy kobieta zaczęła wycofywać, Zbigniew R. wysiadł z auta i zaczął strzelać w powietrze.
Udało nam się dotrzeć do rodziny zatrzymanej przez byłego wiceministra.
– Ktoś nas gonił, zaczął nas wyprzedzać, w pewnym momencie zatrzymał się przed nami i zaczął strzelać – opowiada ciągle zdenerwowany pan Piotr. Mężczyzna z żoną i 8-letnim synem wracali z podnowotomyskiej wsi do domu w województwie lubuskim. Tego dnia rozwozili zaproszenia na komunię chłopca.
– Nie mam pojęcia, dlaczego ten człowiek tak się zachowywał. Zaczęliśmy uciekać. Byliśmy w stałym kontakcie z policją. Totalnie wstrząśnięci i pełni strachu. Baliśmy się o życie. Syn rozpłakał się. Krzyczał: „Tato, ja chcę żyć”. Koszmar.
Dramat rozegrał się w okolicach przejazdu kolejowego pod Zbąszyniem. To właśnie tam czarne BMW byłego wiceministra miało zajechać drogę volkswagenowi, którym podróżowała rodzina. Zbigniew R., według ich relacji, wyskoczył z pojazdu i zaczął strzelać w powietrze. Kierująca vw żona pana Piotra włączyła wsteczny, zawróciła i zaczęła uciekać w stronę Nowego Tomyśla. R. miał rzucić się w szaleńczy pościg za rodziną. Cały czas będąca w kontakcie telefonicznym z panem Piotrem policja poinstruowała, gdzie mają jechać, gdzie skręcić.
Dopiero pod Bolewickiem, po kilkunastu kilometrach BMW zostało zatrzymane. - W nocy przyjechała bardzo nerwowa synowa z płaczącym wnukiem – opowiada nam mama pana Piotr. – Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Że musiało się stać coś strasznego. Dowiedziałam się mniej więcej co się stało. Synowa dodała, że Piotrek jest z policjantami tam pod Zbąszyniem, że szukają łusek. Nie mogliśmy wszyscy zasnąć. To straszne. To wszystko jest niewyobrażalne. Synowa jest bardzo zszokowana. Wnuk i syn także. Takie rzeczy nie powinny się dziać. To nie dziki zachód – opowiada nam nie kryjąc emocji.
W ubiegły poniedziałek pojawiły się pogłoski, że Zbigniew R. pił w domu i wydawało mu się, że ktoś obserwuje jego posesję. Miał się zerwać, wziąć pistolet, wsiąść do auta i zacząć szukać „sprawców”. Czy tak było? Nikt tego nie potwierdza.
Faktem jest jednak, że Zbigniew R. – m.in. działając w Polskiej Platformie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, będąc specjalistą od przestępczości zorganizowanej, mógł mieć wrogów.
– _Potwierdzam, że są informacje, że powody, dla których czuł się zagrożony są zasadne. W ostatnim czasie było włamanie do jego mieszkania i samochodu _– mówi adwokat Paweł Sowisło z Kancelarii P.J. Sowisło & Topolewski.
Były wiceminister nie trafi do aresztu, ma zapłacić 35 tys. zł poręczenia majątkowego. Za jazdę po pijanemu i groźby grozi mu do 3 lat wiezienia.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?