Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maluchem ze Zbąszynia na Gibraltar

Roman Rzepa
Maluchem ze Zbąszynia na Gibraltar
Maluchem ze Zbąszynia na Gibraltar
Maluchem ze Zbąszynia na Gibraltar. Troje zbąszyniaków wyrusza na siatkarski podbój Europy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że za środek transportu będzie im służył.. maluch

Maluchem ze Zbąszynia na Gibraltar

Troje szalonych zbąszyniaków wyrusza na siatkarski podbój Europy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że za środek transportu będzie im służył.. maluch.

ZOBACZ JAK MOŻNA WESPRZEĆ WYPRAWĘ ZBĄSZYNIAN

Polak Potrafii - Zbąszynianie też

Skąd pomysł na taką wyprawę?

Marcin: Wszystkiemu winny jest Łukasz, z naszej trójki, to on najczęściej ma takie szalone pomysły.

Jaki jest główny cel podróży?
Łukasz: Przede wszystkim, chcemy promować piękny i widowiskowy sport, jakim jest siatkówka plażowa. Dwoje z nas jest siatkarzami, dlatego jest to bardzo ważny punkt wyprawy. Nie bez znaczenia jest także to, że pojedziemy polskim samochodem, który bez wątpienia będzie wzbudzał zainteresowanie Europejczyków. Chcemy, żeby napotkani przez nas ludzie, od razu wiedzieli, skąd przyjechaliśmy.
Julia: Pragniemy także pokazać, że można realizować nawet najbardziej szalone inicjatywy i nie należy się niczego obawiać. Byłoby świetnie, jakby, dzięki naszej wyprawie, chociażby jedna osoba zdecydowała się wykonać swój, równie nietypowy, pomysł. Dostajemy dużo wiadomości od ludzi, którzy marzą o podobnej wyprawie, a zwyczajnie boją się realizacji. My chcemy pokazać, że polski fiat da radę.

Dlaczego akurat taka trasa? Precyzyjnie ją już określiliście, czy będziecie modyfikować na bieżąco w trakcie podróży?
Marcin: Jest ona określona i głównego szlaku będziemy się trzymać. Jednakże, jeśli po drodze okaże się, że możemy ją delikatnie zmodyfikować, aby zahaczyć o turniej lub zobaczyć coś ciekawego, to na pewno to zrobimy.
Łukasz: Przejechanie Europy dookoła jest jednym z moich celów, które sobie w życiu postawiłem. Jednego wieczoru po prostu usiedliśmy i analizując mapę zaznaczyliśmy miejsca, do których chcemy i, jesteśmy w stanie, dotrzeć.
Julia: Jest kilka miejsc, takich jak Paryż, czy Gibraltar, gdzie chcemy pojawić się na pewno. Nie zakładamy z góry zmian, więc jeśli takowe wystąpią, będą spowodowane zdarzeniami losowymi. Nie wykluczamy też, że jeśli zrealizujemy tegoroczną wyprawę, w przyszłym roku maluchem odwiedzimy kolejne miejsca.

Dlaczego akurat maluch?
Marcin: Przejechanie Europy np. mercedesem to żadna sztuka, ale ile osób odważy się to zrobić maluchem?  To dodaje wyprawie nietuzinkowości.
Julia: Widzieliśmy dużo projektów, które polegają na podróżowaniu np. busem, czy camperem, nie mieliśmy zamiaru ich powielać. Chociaż oczywiście większym samochodem byłoby nam łatwiej, ale to nie o to przecież w naszej podróży chodzi.

Co zrobicie, jak Wasz samochód się popsuje? Uczycie się naprawiać malucha?
Łukasz: Po prostu go naprawimy. Maluch psuje się często, ale jego ogromną zaletą jest to, że naprawa usterek nie wymaga zaawansowanej wiedzy z dziedziny mechaniki.
Marcin: Na pewno zabierzemy ze sobą dużo części zamiennych, bez tego, jak to mówią, ani rusz.
Julia: Łukasz chyba nie chce się przyznać, ale intensywnie studiuje literaturę związaną z naprawą malucha. Uczy się też, jak wiedzę zastosować w praktyce, dzięki pomocy zaprzyjaźnionego mechanika
.
Jakie są szacowane przez Was koszty wyprawy i skąd weźmiecie na to pieniądze?
Julia: Koszt wyprawy to około 26 tys. zł. Szczegółowy kosztorys znajduje się w folderze, na naszym profilu na Facebooku. Dzięki wsparciu lokalnych firm, udało nam się zebrać już około 1/3 kwoty, co na ten czas jest bardzo dobrym wynikiem. Prężnie promujemy całą wyprawę w internecie, gdzie nasza wyprawa cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
Marcin: Na Facebooku nasze poczynania śledzi już ok. kilku tysięcy osób. Relacjonujemy tam przebieg przygotowań do wyprawy.
Łukasz: Już niedługo startuje nasz profil na portalu polakpotrafi.pl, gdzie każda chętna osoba będzie mogła nas wspomóc, w zamian za upominki i nagrody od nas. Będzie tam można nabyć m.in. różne pamiątki z podróży, gadżety z logo naszej wyprawy, czy chociażby trening siatkówki z chłopakami.

A co z meczami, które będziecie odgrywać w europejskich stolicach? Macie już jakieś umówione?
Marcin: Łukasz ma wielu znajomych graczy za granicą, gdyż sam spędził parę sezonów grając w zagranicznych klubach, co ułatwia nam sprawę. Terminarzem i lokalizacją spotkań zajmiemy się, jak już będziemy pewni, że uda nam się dopiąć budżet w całości. Niemniej jednak, nie będzie to dla nas problemem, aby znaleźć chętne pary do rozegrania turniejów.

Jak wygląda kwestia noclegów?
Julia: Wielu Polaków za granicą zaoferowało nam pomoc w tej kwestii, co nas bardzo cieszy. Reszta zdecydowanie zależy od kwoty, jaką uda nam się zebrać. Bierzemy ze sobą namiot, żaden camping nam nie straszny!
Łukasz: Musimy zorganizować sobie ok. 40 noclegów, bo tyle dni będzie trwała nasza wyprawa. Tak, jak powiedziała Julia, część z nich mamy już załatwionych.

Będziecie jeździć autostradami, czy raczej starali się ich unikać?
Marcin: Jadąc autostradą niewiele można zobaczyć. Co więcej, jazda maluchem po takiej drodze to też pewne ryzyko, dlatego raczej będziemy się trzymać bocznych ścieżek.

Ile weźmiecie ze sobą bagażu? Jak się spakujecie?
Łukasz: Planujemy zakup lekkiej przyczepki, przystosowanej do malucha, do której zapakujemy większość rzeczy. Spakowanie się bez niej w tak długą podróż jest raczej niemożliwe, gdyż warto pamiętać, że będziemy musieli jeszcze zabrać ze sobą całkiem dużo sprzętu sportowego.
Julia: Ograniczymy bagaż jak najbardziej będzie to możliwe. Skupimy się na rzeczach najpotrzebniejszych, takich jak np. części do malucha. Nie będziemy zabierać ze sobą zapasu jedzenia.

Jak często planujecie przystanki?
Marcin: Planujemy przejechać każdego dnia ok. 200 km. Nie jest to dużo, jednak pamiętajmy, że nasza maszyna musi się oszczędzać. Nie zamierzamy się specjalnie spieszyć, nikt nas przecież nie będzie gonił.
 
Jak Wam się jeździ maluchem w trójkę?
Marcin: Z przodu jest całkiem wygodnie, gorzej ma pasażer siedzący z tyłu, w naszym przypadku zazwyczaj jest to
Julia: Zdecydowanie. Raz udało mi się wynegocjować miejsce z przodu, różnica była ogromna. Muszę przyznać jednak, że spodziewałam się, że będzie dużo mniej miejsca.
Łukasz: Utrudnieniem bez wątpienia jest fakt, że wszyscy jesteśmy wysocy.

Macie jakieś obawy w związku z podróżą?
Marcin: Największym problemem będzie chyba to, że Julia uwielbia śpiewać w samochodzie.
Julia: Zapomniałeś dodać, że raczej średnio mi to wychodzi.
Łukasz: Jesteśmy na tyle zgrani, że najwyżej zaczniemy śpiewać wszyscy razem. A więc nie, nie mamy żadnych obaw.

Więcej o wyprawie TUTAJ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zbaszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto